Kleszcze u psa
Kleszcze budzą się do życia na przełomie marca i kwietnia. Pozostają aktywne do listopada. Niestety dodatnie temperatury utrzymują się przez cały rok, a więc musimy liczyć się z zagrożeniem tymi pajęczakami również zimą.
Sprawdzanie, czy pies nie ma kleszcza, zalecam po każdym powrocie ze spaceru. Choć szanse na „wymacanie” kleszcza są wtedy niewielkie, gdyż
ten może być dopiero na sierści. Warto „otrzepać”, wygłaskać, czy wyczesać psa jeszcze na progu domu by ewentualnego intruza pozbyć się zanim ten próg przekroczy. Podczas zabawy z moimi psami zawsze mam na uwadze ww. zagrożenie i głaskanie jest wtedy również ukierunkowane. Szczególnie, gdy wyobrażam sobie z jaką łatwością kleszcz może przenieść się z psa na jego właściciela. Tak więc, żadna dbałość w tym względzie nie jest nadmierna.
Gdy już staniemy przed tym przykrym faktem, kleszcza, należy natychmiast usunąć. Niczym nie smarujemy i nie zgniatamy, aby nie zwiększać ryzyka zakażenia. Ugryzienie kleszcza jest bezbolesne gdyż jego ślina zawiera substancje znieczulające i rozrzedzające krew, co ułatwia mu pasożytowanie na ciele swej ofiary.
W aptekach dostępne są specjalne pęsety i lassa do usuwania kleszczy. Robimy to delikatnym ruchem obrotowym. Nie ściskamy, by nie wprowadzić zawartości kleszcza pod skórę psa. Staramy się, aby wyjąć go w całości. Gdy jednak zdarzyło się, że głowa kleszcza została w skórze psa, należy niezwłocznie udać się do lekarza weterynarii.
Pocieszające jest, że do zakażenia patogenem dochodzi po minimum kilku godzinach żerowania kleszcza. Czas ten może przedłużyć się nawet do kilku dni.
Po wyjęciu kleszcza najlepiej spalić.